Klasy łączone nie takie straszne

Często spotykamy się ze stwierdzeniem, że łączenie oddziałów klasowych to zmora współczesnej edukacji. Tak twierdzą zarówno nauczyciele, uczniowie i ich rodzice. Nauczyciel w takim oddziale nie tylko w tym samym czasie i miejscu pracuje z dwoma zespołami klasowymi, ale jednocześnie musi realizować dwa programy nauczania ...

 

Często spotykamy się ze stwierdzeniem, że łączenie oddziałów klasowych to zmora współczesnej edukacji. Tak twierdzą zarówno nauczyciele, uczniowie i ich rodzice. Nauczyciel w takim oddziale nie tylko w tym samym czasie i miejscu pracuje z dwoma zespołami klasowymi, ale jednocześnie musi realizować dwa programy nauczania. Rodzice najczęściej twierdzą, że taka klasa łączona na pewno skutkuje niskim poziomem nauczania, jak również słabym wynikiem ucznia na sprawdzianie po klasie szóstej szkoły podstawowej. Te stereotypy, bo tak należy je nazwać co rusz przewijają się w dyskusji o szkole zwłaszcza położonej na obszarach wiejskich. Czy są one słuszne? Czy mają coś wspólnego z rzeczywistością? Jak wygląda praca w takim zespole klasowym? Z jakimi problemami spotykają się nauczyciele? Czy są zalety uczęszczania dziecka do klasy łączonej?  Postaram się w tym artykule na postawione pytania odpowiedzieć. Aby zrozumieć idee łączenia klas należy sięgnąć do historii.

 

Idea klas łączonych pojawiła się i została wprowadzona w życie w Stanach Zjednoczonych w latach 40 XIX wieku. Jej pomysłodawcą był amerykański polityk, reformator edukacji Horace Mann. To właśnie w stanie z którego się wywodził i w którym prowadził działalność polityczną i edukacyjną (Massachusetts) po raz pierwszy powstał oddział łączony w 1843 roku. Mann wychodził z założenia, że „szkoła powinna być otwarta dla wszystkich uczniów niezależnie od ich statusu społecznego i majątkowego”. W pewnym sensie jego słowa były efektem rewolucji przemysłowej, która w głównym stopniu oparła się o model fabryczny, który zakładał, że efektem funkcjonowania fabryki będzie produkt.  W szkole tym „produktem”(proszę nie zrozumieć mnie źle) miał być człowiek potrafiący pisać, czytać i liczyć. Bardzo szybko pomysł Manna podchwyciły inne państwa np. Prusy.

 

W Polsce  po raz pierwszy klasy łączone pojawiły się w roku szkolnym 1922/1923, a ich tworzenie było związane z walką z analfabetyzmem. 90, 11% uczniów uczęszczało do klas łączonych. Bardzo często zdarzały się przypadki, że 7 latek uczęszczał do jednej klasy z 40 latkiem. Dosyć długo trwało tworzenie przepisów wykonawczych do ustawy o ustroju szkolnictwa z 11 marca 1932 r.  zwanej potocznie „jędrzejewiczowską”. Nastąpiło to 21 listopada 1933 r. Według tych przepisów nauczyciel miał dzielić lekcję w klasie łączonej na dwie fazy: cichą- gdzie uczniowie w skupieniu mieli wykonywać zadania i głośną- gdzie nauczyciel wykładał temat uczniom. Podobna sytuacja pojawiła się po II wojnie światowej w roku szkolnym 1945/1946. 80% polskich szkół pracowało w oparciu o klasy łączone, a do ustawy z 1932 roku władze komunistyczne w temacie klas łączonych niewiele dołączyły ( 1951 instrukcja Ministra Oświaty, 1961 wytyczne Ministra Oświaty dotyczące organizacji sieci 8 klasowych szkół podstawowych).

 

Obecnie 23% szkół podstawowych posiada klasy łączone.  W województwie małopolskim w 508 szkołach podstawowych one występują. Rzadko dyrektorzy szkół łączą klasę I z II. Wynika to z faktu, że dzieci przychodzące do klasy pierwszej powinny mieć czas zaadoptować się w nowej szkole. Zwłaszcza dotyczy to 6- latków. Również niechętnie łączony jest oddział V z VI. Powodem jest stworzenie odpowiednich warunków klasie VI tak aby wynik sprawdzianu po klasie VI był jak najwyższy. Najczęściej łączony jest oddział IV z V.

 

Powodem łączenia oddziałów klasowych jest najczęściej zbyt mała liczba uczniów, a koszt utrzymania takiej klasy przez organ prowadzący zbyt wysoki. Nie jest to problem tylko i wyłącznie polskiego systemu edukacji i szkół położonych na obszarach wiejskich. W wielu krajach wysoko rozwiniętych klasy łączone są czymś oczywistym, mającym duże poparcie rodziców, którzy uważają, że dziecko w takim oddziale lepiej się rozwija. I tak w Szwecji 1/3  uczniów z klas I-III uczy się w klasach łączonych, a 1/4  w klasach IV-VI. W Szwecji powodem tworzenia takich klas była: indywidualizacja nauczania, socjalizacja, chęć pobudzenia kreatywności nauczycieli. Drugim przykładem jest Australia, gdzie przyczyną łączenia klas była struktura ekonomiczna związana z lokalizacją szkół. Co ciekawe wyniki testów w obu państwach nie różnią się od wyników innych klas.  Podobnie jest w Indiach, czy Kolumbii choć w przypadku tego ostatniego państwa wynikało to z projektu Escuela Nueva zapoczątkowanego w latach 70 XX wieku.  Obecnie z kolumbijskiego wzorca  czerpie szkolnictwo w krajach afrykańskich.

 

Klasy łączone w Polsce są tworzone najczęściej w szkołach podstawowych położonych na obszarach wiejskich. Podstawowymi problemami tych szkół jest słaba infrastruktura, brak środków na ich modernizację zwłaszcza w obszarze technologii informatycznej. Bez wsparcia ze strony państwa utrzymanie dotychczasowej struktury będzie trudne.

Z badań statystycznych wynika, że najmniej problemów w tych klasach sprawia: realizacja podstawy programowej, dobór metod, indywidualizacja nauczania, utrzymanie dyscypliny.

Problemem z jakim borykają się nauczyciele uczący w szkołach, w których są klasy łączone to przede wszystkim brak oferty doskonalenia nauczycieli i brak fachowych opracowań metodycznych, z których mogliby  korzystać. Na uwagę zasługuje fakt, że ostatnie czasopismo poruszające tę tematykę zakończyło swój żywot w 1974 roku. Mimo tych ograniczeń nauczyciele uczący w klasach łączonych cytując prof. Pęczkowskiego to „ jedna z najlepiej przygotowanych grup pracujących w systemie edukacji”.

 

Czy zatem są zalety uczenia czy zapisania dziecka do klasy łączonej?

 

Wymienię tylko kilka:  Po pierwsze  zróżnicowana wiekowo grupa to szansa pracy w diadach i małych grupach (może to zaowocować uczeniem się wzajemnym jednego ucznia od drugiego, wzajemnym udzielaniem sobie wsparcia). Po drugie można uczyć w takim  zespole klasowym przez badanie, czyli odwoływanie się  do zajęć opartych na doświadczeniach poszukujących, ćwiczeniach  dramowych, działaniach  sprzyjających aktywacji myślenia.  Po trzecie można szerzej położyć nacisk na zagadnienia treściowe, przemyślane wykorzystanie w planach pracy kręgów tematycznych, bloków programowych.

 

 

                                                                            mgr Bartłomiej Karolus

                                                                            dyrektor ZSP w Harmężach

 

 

 

 

Tagi